Nie wychylac się.
Autor: Marek Czarnecki
W latach osiemdziesiątych musiałem polubić wyjazdy służbowe do Warszawy odbywane najczęściej w obie strony pociągiem ekspresowym „Kujawiak”. Specyficzny klimat panujący w pociągu i często spotykani znajomi z innych firm i instytucji powodowały, że wyjazdy wnosiły zawsze do życia wymianę myśli i poglądów na sprawy zawodowe i czasy, w których wtedy żyliśmy. Na drewnianych ramach okien umieszczane były wtedy metalowe tabliczki z napisami w czterech językach: „Nie wychylać się”, „Nepas se pencher au dehors”, „Nicht hinauslehnen” i „Не высовыватсься”.
Wobec znikomej ilości obcokrajowców podróżujących wówczas pociągami w Polsce napisy w czterech językach wyglądały egzotycznie i zawsze były przedmiotem zdziwienia podróżujących. Przepisy europejskie powodowały, że akurat te języki uznane były za wystarczające do poinformowania wszystkich pasażerów, że wystawianie głowy za okno jadącego pociągu może być dla nich niebezpieczne.Wobec postępu technologicznego metalowe tabliczki zostały w latach osiemdziesiątych zastąpione białymi naklejkami, umieszczanymi podobnie jak poprzednie metalowe pod oknem. Po dziesiątkach podróży odbytych pociągami w delegacje i na wakacje oraz z powodu zagęszczającej się sytuacji w ówczesnej Polsce doszedłem do wniosku, że wychylanie się w szerszym znaczeniu tego słowa zawsze może być niebezpieczne dla wychylającego się. Zainspirowany tym odkryciem postanowiłem wykonać fotografię, która ilustrowałaby niebezpieczeństwo wychylania się z wykorzystaniem motywu okna w pociągu, krajobrazu za oknem oraz połowy osoby podróżującej pociągiem, która pomimo ostrzeżeń w czterech językach nieopatrznie wychyliła się, ponosząc tragiczne konsekwencje swojego czynu. Fotografia została uzupełniona oryginalną naklejką, którą odkleiłem w pociągu spod okna i umieściłem na plastikowym woreczku, w którym Jadwiga przygotowała mi śniadanie. Naklejka ta została później przyklejona we właściwym miejscu na fotografii. Powstały wówczas montaż uzupełniony o napis mógł być wykonany tylko w jednym egzemplarzu, chyba że zaryzykowałbym w czasie kolejnej podróży odklejenie kolejnej lub kolejnych naklejek z pociągu. Poczucie winy towarzyszące mi odklejaniu nalepki z ostrzeżeniem nie pozwoliło mi już nigdy na powtórzenie tego czynu. Bałem się, że ktoś mógłby nie widząc ostrzeżenia nieopatrznie wychylić się przez okno jadącego pociągu i narazić na szwank swoje zdrowie, a może nawet i życie.